Trasa z poematu „Dorożenka” nie jest dokumentem
Widzimy się po raz kolejny – on przyjeżdża z Moskwy, z bogatym bagażem wiedzy poznanej w archiwach. Dlatego łatwiej mu śledzić losy zniszczonego moralnie przez wojnę Aleksandra Sołżenicyna zimą 1945 roku, będącego w rękach NKWD, na najlepszej drodze do sowieckich łagrów.
Ale też nie bez znaczenia są dla niego wątki poznane dziś na terenach Warmii i Mazur, kiedyś WestPreussen i OstPreussen. Taki jest Mikhaił Akułow, członek Fundacji Sołżenicyna, działający w Rosyjskiej Fundacji Pomocy Więźniom Politycznym. Chce poznać detale, drobiazgi, epizody mało istotne – dla niego ważne. Nie po to, żeby pisać biografię noblisty, ale dokumentować fakty. Przedstawiać je na seminariach, konferencjach, w celach poznawczych, pozaliterackich.
Najciekawsze bywają konfrontacje. Byliśmy zgodni, badając dostępne nam materiały, że po aresztowaniu Aleksandra Sołżenicyna – a nastąpiło to 9 lutego 1954 roku, zdaniem Mikhaila Akułowa w Wilczętach, 70 km od Ostródy, trafił tam gdzie jeszcze tego samego dnia, prawdopodobnie do aresztu w komendanturze NKWD przy Schillerstrasse. Następnego dnia niewielka kolumna jeńców – Rosjanie, jeden Niemiec – ruszyła pieszo z Ostródy do Brodnicy. Po trzech dniach wędrówki jeńcy znaleźli się w piwnicach przy ul. Przykop 3. Po trzech dniach pobytu na Drwęcą z brodnickiego dworca kolejowego ruszyli na odkrytych platformach, po przesiadkach w towarowych wagonach trasą w kierunku Białegostoku. Którędy? W tej sprawie mieliśmy odrębne opinie.
To pytanie dręczyło Mihaila Akułowa nieustannie. Sołżenicyn nie dawał niemal żadnych wskazówek – skromnie o tym pisze w „Archipelagu GUŁag”. Ale…
Ciekawy fragment znajduje się w poemacie „Dorożenka”, który nie był tłumaczony na język polski. Znajdujemy tam m.in. opisy wierszem, które poznaję dzięki tłumaczeniu Katarzyny Dombrowskiej, nauczycielki języka rosyjskiego z Brodnicy.
„Zabijajcie i świnie na Boże Narodzenie/Módlcie się w wysokich kościołach/Dopóki was nie wywiozą do Moskwy/A my - czyżby poddani,/czyżby nam miła była dola pokornych?/Czy dlatego z Europy/Do Azji goni nas los?/A nas, za mało, z Europy
Do ojczyzny ciągnie./I tak, jak w XIX wieku,/Od samej niemieckiej granicy/Jadę jak Küchelbecker/W jedną z najdzikszych stolic./Działdowo, i Mława, i Przasnysz,
I Ostrów, i Białystok…./Wlecze nas czerwony pociąg/Do Moskwy, na wschód/
Cielęcy, zniszczony czerwony/Do Rad Deputowanych , na wschód…Zostały tygodnie do pokoju/Żona – powrót – dom/Wiezie mnie trzech konwojentów,/
Nocami pilnują na zmianę,/Wytrwale, natrętnie/Pilnują mnie w ciągu dnia,
Zachowują się chłopcy różnie,/Ale strzelają wszyscy razem….”
Z poematu „Dorożenka” autor wydzielił jedynie „Pruskie noce”, uznając, że od strony literackiej tylko ten tekst zasługuje na publikację. To jednak tylko dygresja. Sprawa zasadnicza – szlak! Czy tak było dokładnie? Czy trasa przez Działdowo, Mławę, Przasnysz, Ostrów Mazowiecką do Białegostoku zapadła w pamięć jeńca, bo mijał te miasta, czy też jest to tylko fabularna impresja? Bardzo możliwe.
Mikhail Akułow sięga po kopie starej mapy kolejowej z 1945 roku, obejmujące interesujący nas teren. Widać z niej zdecydowanie – co forsowałem po zbadaniu tematu w warszawskim IPN, zajmującym się m.in. historią kolejnictwa w Polsce – że trasa z Brodnicy mogła przebiegać jedynie w sposób następujący: Jabłonowo Pomorskie – Iława - Działdowo - Niedzica - Wielbark - Ostrołęka - Łapy – Białystok. Z Białegostoku do Mińska na Białorusi, z Mińska do Moskwy. W Moskwie oficer Armii Czerwonej z zerwanymi epoletami na płaszczu Aleksander I. Sołżenicyn, w towarzystwie trzech żołnierzy z konwoju, wysiada na Dworcu Białoruskim. Dalej, na Łubiankę, jadą metrem!!!
- Zapewne tak to było – mówi moskiewski badacz szlaku Sołżenicyna – prawdopodobieństwo graniczy z pewnością. Dziękuję za pomoc okazaną mi w tych poszukiwaniach.
W tej roli wystąpili z powodzeniem Ryszard Kowalski z Ostródy, historyk i regionalista oraz niżej podpisany.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze