W lutym Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Brodnicy zorganizowała spotkanie z górznianinem Wojciechem Kalinowskim, trenerem judo, propagatorem sztuk walki, autorem i współautorem projektów promujących historię i kulturę Japonii.
W czasie prelekcji zatytułowanej „Gaijin na ulicy” (gaijin-obcy), Wojciech Kalinowski podzielił się wrażeniami i spostrzeżeniami z pobytu w Japonii, którą odwiedził w 2017 roku.
Konfrontacja
Będąc w Kraju Kwitnącej Wiśni mogłem skonfrontować teoretyczną wiedzę z rzeczywistością. Odwiedziłem m.in. Tokio, Kioto i Hiroszimę. Wyjazd do Japonii od wielu lat był moim marzeniem i już samo spełnienie tego marzenia było ekscytujące. Jako judoka niezapomniane chwile przeżyłem w Tokio, będąc w Kodokan Judo, Ryogoku Kokugikan Sumo i w Budokanie. W Kodokan, gdy usiadłem na głównej macie, przeżyłem coś niesamowitego, aż miałem łzy w oczach. Z jednej strony z radości, że tu jestem, a z drugiej z żalu, że nie mogę wziąć udziału w treningu. Wiele wrażeń estetycznych dostarczył mi m.in. zamek szoguna Nijo – Jo, pałac imperium i ogród Ginkakuji. Absolutnym numerem jeden, miejscem, w którym się zakochałem – jest świątynia Soufukuji.
Przeżyj to sam
Przez ponad dwadzieścia lat, w Toruniu, organizowałem spotkania z kulturą japońską, mimo to nie udawało mi się wyjechać do Japonii. Często myślałem, że już same przygotowania i organizacja kolejnych Dni Kultury Japońskiej są dla mnie jak wycieczka. Ale przecież to nie to samo, co dotknąć tego, co mnie inspiruje i zachwyca. Z każdą kolejną edycją, z każdym gościem, którego zaprosiłem do udziału w spotkaniu, nabierałem przekonania, że muszę sam poczuć to, o czym oni mówią. No i w końcu udało się urzeczywistnić marzenia.
Warto było czekać
na to zderzenie marzeń o Japonii z rzeczywistością. No i jak to zwykle bywa są sprawy, które całkowicie przerosły moje najśmielsze oczekiwania i wyobrażenia. Wiedziałem, że Japończycy cenią ład i porządek, ale takiego poszanowania porządku, jaki tam zobaczyłem, nie spodziewałem się. Na ulicach nie ma koszy na śmieci, a wszędzie jest bardzo czysto. Widziałem też ludzi, którzy w grupach spotykają się na piknikach w parkach, podczas których jedzą, piją i bawią się, a kiedy odchodzą, zbierają wszystkie swoje śmieci do woreczków, tak by nie zostawić żadnego śladu po sobie. Nie wierzyłem, gdy zobaczyłem, jak dzieci z wycieczki szkolnej pakują w woreczki papierki i inne śmieci, po spożytym posiłku.
Tego nie lubię
Historię i kulturę Japonii poznawałem latami i wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Ale np. najsłynniejsze skrzyżowanie Shibuya, przypominające pokrojony tort z mnóstwem głośnych reklam i kluby Pachinko, usytuowane blisko stacji metra, do których Japończycy idą po pracy, to jak dla mnie za dużo hałasu i migających świateł. Nie lubię takich miejsc.
Ale za to
rozbawiał mnie widok Japonek chodzących w za dużych butach, a także miny i reakcje obcokrajowców na niektóre dania kuchni japońskiej, w tym dodawany do pizzy sos sojowy. Któregoś dnia w metrze zobaczyłem śpiącego na stojąco i na dodatek chrapiącego, człowieka.
Moje pobożne życzenia
chciałbym, abyśmy w Polsce mieli podobne do japońskiego podejście do porządku, przestrzegania przepisów, wzajemnego szacunku i ogólnie kultury oraz do środowiska naturalnego, przyrody. Tam nie ma odpowiednika naszego Ministerstwa Środowiska, bo nie jest potrzebne. W Japonii wszyscy dbają o środowisko.
Na zakończenie prelekcji, która i tak wymknęła się z ram czasowych, pytaniom nie było końca. Dlatego, aby sprostać oczekiwaniom gości i wykorzystać wiedzę Wojciecha Kalinowskiego, który sam o sobie mówi, że o Japonii może mówić godzinami, dyrektor biblioteki, Paweł Stanny zapowiedział kolejne spotkanie z judoką.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal

Napisz komentarz
Komentarze