Prawo i Sprawiedliwość przegrało z kretesem w gminach powiatu brodnickiego, przegrało walkę o fotel burmistrza stolicy powiatu – Brodnicy. Przegrało w Radzie Powiatu o województwie nie wspominając.
Liczby to fakty, a one są bezlitosne. W gminach powiatu brodnickiego PiS uzyskało – uwaga – łącznie 2 mandaty. Jeden w gminie Brzozie, drugi – w gminie wiejskiej Brodnica. Owszem, komitety wyborcze PiS zarejestrowano w Bartniczce, Osieku i Zbicznie i tamże zerowe konto należy zapisać w kronikach lokalnego PiS-u. W innych gminach, gdzie komitety wyborcze miały różne nazwy i – generalnie – pojmowano je jako ugrupowania samorządowe, polityczne oblicze partii nie występowało. Być może tam pojawili się sympatycy PiS, ale nie chcieli ujawniać się pod sztandarem PiS-u. Z obawy przed wyborcami?
W konsekwencji takich wyborów samorządy będą opanowane przez lokalne komitety działające na rzecz mieszkańców miast i gmin, przez Polskie Stronnictwo Ludowe, które w naszym regionie wyniki wyborów może uznać za satysfakcjonujące.
Wynik osiągnięty przez PiS, śmiem twierdzić, że także całą sytuację wyborczą PiS zawdzięcza – i to jest najbardziej interesujące – PiS-owi. Złożyło się na to kilka elementów. Przede wszystkim straszenie przez prezydenta Andrzeja Dudę potencjalnych wyborców „wyimaginowaną wspólnotą”, czyli Europą, tą straszną Unią Europejską ze swoimi zbiurokratyzowanymi strukturami. Tu minister Zbigniew Ziobro dołożył swoją cegiełkę. W kolejnej odsłonie – wieś zrozumiała to znakomicie – zaatakowano brutalnie Polskie Stronnictwo Ludowe słowami Beaty Mazurek, wicemarszałek Sejmu. I jeszcze jeden element tej układanki wniósł twórczo do samej Brodnicy i okolicy Jan Krzysztof Ardanowski, poseł i minister PiS. Otóż rzecz z pozoru banalna: wysłał on kuriera na uroczystość 20-lecia Warsztatów Terapii Zajęciowej w Brodnicy. Tenże człowiek – kurier ministra - pokazał nasze miasto rządzone przez ponad dwadzieścia lat jakoby przez nieudaczników, pozbawione serca, duszy, bez szans rozwoju, zapyziałe, senne.
I w miasto poszła wieść o Brodnicy, według bredni kuriera poselsko-ministerialnego. To wszystko złożyło się na to, że już tylko w wyborach na burmistrza Brodnicy kandydat Prawa i Sprawiedliwości, filozof z wykształcenia – Jacek Tyburski – osiągnął wynik 14 proc. Jakoś jeszcze nie zrozumiał, że nikt go nie chce – ani na wójta gminy Brodnica (startował), ani na wójta gminy Świedziebnia (startował), a tym bardziej na burmistrza miasta Brodnicy. Po prostu – symbol przegranej.
Do egzotycznego epizodu tych wyborów należy start Mirosława Krajewskiego, od niedawna mieszkającego w Brodnicy, do sejmiku woj. kujawsko-pomorskiego. Niegdyś członek PZPR, poseł SLD i Samoobrony, aktualnie sympatyk PiS wystartował z innego podwórka – okolice Lipna – i przepadł. Ale w historii się zapisze, także Brodnicy.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze