Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 27 kwietnia 2024 11:48
Reklama
News will be here

Co kryje woda naszych jezior?

Co kryje woda naszych jezior?

Ciekawe relikty świadczące o naszej tożsamości znalazły się w ekspozycji Muzeum Lokalnego Ziemi Lubawskiej w Łąkorzu. Są to pokaźnych rozmiarów drewniane pale, na których zbudowana była starodawna osada nawodna na jeziorze Łąkorz.

W swoim przewodniku Pojezierze Brodnickie, już w 1935 roku, pisał kronikarz ziemi nowomiejskiej — Józef Leliwa Piotrowicz, że (pisownia oryginalna) „dzięki naturalnem bogactwom prastarej puszczy Pojezierza Brodnickiego pokusił się o nią dość wcześnie pierwszy człowiek. Bowiem począł się na niej osiedlić już w czasach wczesno-historycznych (od 600 do 1000 po Chr.), na co wskazują resztki ,,modnych” w owych czasach budowli palowych, odkrytych na kilku jeziorach pojezierza, m.in. także na jeziorze łąkorskiem. Nawodną osadę łąkorską odkrył w 1873 roku niemiecki badacz prehistorji dr. Toeppen. Znajduje się ona na wschodnim brzegu jeziora w pobliżu kanału, łączącego jeziora łąkorskie i wielkopartęczyńskie, niespełna pół kilometra za leśniczówką Grabiny. Jest to największa z dotychczas odkrytych osad nawodnych, bowiem spoczywała na 30 rzędach pali, będących względem siebie w jednakowej odległości, wynoszącej 1,90 metra. Każdy z rzędów zawierał około 40 pali, co razem stanowiło ogółem 1200 sztuk. Odległość między palami jest mniejwięcej ta sama, jak odległość pomiędzy rzędami, t. j. 1,90 metra Wszystkie pale są czterokątne, zatem ciosane ostrem narzędziem. Drzewo w nich jest sosnowe. Średnica pali waha się w granicach 21 do 32 centymetrów. Zakończenie osady stanowiły znajdujące się po jej stronie północnej i południowej dwa tzw. przedsionki, które wyrażały się w ten sposób, że pale w nich bito gęsto jeden obok drugiego we formie trójkąta. Osadę łąkorską zbadał w roku 1931 dr Waga. Według niego zachowało się jeszcze z górą 900 pali”.

Pale powbijane w dno jeziora były mało widoczne, co najwyżej wędkarz zerwał sobie o nie haczyk albo błystkę. Jednak co bardziej uważni mieszkańcy okolic zauważyli, że niektóre z pali zaczęły wypływać na powierzchnię i zalegały na brzegu jeziora. Zainteresowali tym faktem Jana Ostrowskiego, kustosza Muzeum Lokalnego Ziemi Lubawskiej. Pasjonat historii natychmiast udał się pod wskazane miejsce. Zaostrzone z jednej strony drewniane pale pozbierał i przywiózł do muzeum, którego jest twórcą.

- Postanowiłem pale zabezpieczyć w muzeum zanim trafiłyby gdzieś na opał. Pozostałości dawnej osady umocowane są teraz na starym wozie konnym, który jest też eksponatem naszego muzeum. Można je oglądać w ekspozycji plenerowej. Jest to niemała ciekawostka - opowiada kustosz muzeum w Łąkorzu. 

Kazimierz Grążawaki, archeolog z Brodnicy opowiada, że w latach 1983 – 1984, Muzeum w Brodnicy wraz z Zakładem Archeologii Podwodnej UMK w Toruniu podjęło się systematycznych badań łąkorskiej osady palowej. Na dnie zlokalizowano wówczas 532 pale. Niestety, nie udało się znaleźć ani jednego zabytku, który mógłby datować pochodzenie osady.

- Oznakowano wówczas 17 próbek pali z różnych punktów stanowiska, jako sosna zwyczajna w wieku 70 – 80 lat, którą ścinano latem 1305 roku. Dwie inne próby wydatowano na lata 1685 i 1694. To jest wielka tajemnica tego miejsca, które daty są właściwe, a które trzeba odrzucić - mówi Kazimerz Grążawski uczestnik badań.

Drewno z osady palowej w Łąkorku przebadano także metodą węgla radioaktywnego w Łodzi. Tam wiek drewna ustalono na rok 1270.

Kolejna osada nawodna znajdowała się na Jeziorze Skarlińskim i tu znów cytujemy Józefa Leliwę Piotrowicza (pisownia oryginalna): „W lecie 1875 roku dr. Toeppen odkrył na Jeziorze Skarlińskim resztki drugiej z rzędu palowej osady nawodnej na Pojezierzu Brodnickim. Znajdują się one w pobliżu wrzynającego się głęboko w jezioro półwyspu, zwanego Kuchnią, niedaleko wsi kościelnej Skarlina. Osada skarlińska spoczywała na trzech rzędach pali. Zatem, w przeciwieństwie do osady łąkorskiej, była to stosunkowo bardzo mała osadka. Podczas kiedy pale osady łąkorskiej są sosnowe, osada skarlińska stała na palach dębowych, co należy do rzadkości w tego rodzaju osadach. Dzięki temu rzadki ten zabytek prehistoryczny, przetrwa jeszcze długie wieki, bo wiadomo, że dębina jest odporniejsza na wpływy atmosferyczne od sosny. Obecność pali dębowych w osadzie skarlińskiej, tłumaczy się bliskością lasu dębowego w okolicy w czasie, gdy ją zakładano. Dziś wszystkie pale osady skarlińskiej są pod wodą.” 

Kolejna osada znajdowała się w okolicy Robotna na Pojezierzu Brodnickim. Pisze o niej ciekawie również wspomniany Józef Leliwa Piotrowicz.

„Na przesmyku wodnym, łączącym ze sobą dwa jeziora, mianowicie jezioro Robotno z jeziorem Kurzyny, w pobliżu mostu spoczywającego na drodze leśnej z Robotna do Szafarni, znajdują się trzecie z kolei szczątki palowej osady wodnej na terenie pojezierza. Poszukiwania, przeprowadzone na miejscu m.in. także na dnie jeziora, wykazały, że osada robotnowska spoczywa na trzech rzędach pali, podobne jak osada skarlińska, z tą różnicą że, pale w środkowym rzędzie osady robotnowskej bite są podwójnie. Przeciętna górna średnica pali wynosi 0,21 metra, dolna 0,18 metra. 

Cała osadę zbudowano w formie prostokąta. Długość jej przekraczała 40 metrów, a szerokość dochodziła do 8 metrów, co wyraża się w stosunku 1:5. Podobnie jak osada łąkorska kończyła się osada robotnowska dwoma przedsionkami, tak samo wychodzącemi na północ i na południe, jedynie z tą różnicą, że każdy z nich spoczywał u swego wyjścia zaledwie na dwóch palach. 

Dawniejsi dzierżawcy Kurzyn i Robotna, nie chcąc dopuścić do wędrówek, zwłaszcza węgorzy z jednego jeziora do drugiego, oplątywali pale sterczące nad wodą, wikliną. Stąd rybacy nazywają je jazem, co, jak wiadomo, oznacza stawidła na węgorze. 

Oprac. (bd)

Fot. Stanisław R. Ulatowski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 09.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 08.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 07.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 07.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
News will be here
Reklama