Tyle już lat minęło, gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy brzmienie toruńskiej kapeli „Nocna Zmiana Bluesa”, związanej także z Brodnicą.
Był rok 1982 i najgorszy stan w jakim znalazło się polskie społeczeństwo. 12 grudnia 1981 wprowadzono w kraju stan wojenny, zlikwidowano „Solidarność”, dyktatorski rząd komunistyczny zdusił demokrację, rodzącą się wolną prasę, wolne media. Nie mógł zniszczyć stanu ducha. Nie dała się zdławić kultura – artyści odsunęli się o państwowej TVP. Do nich należeli także muzycy.
Wbrew zasianej atmosfery niemocy, wbrew reżimowym, opresyjnym strukturom, rodziły się rozmaite grupy twórcze m.in. malarzy, plastyków, muzyków. Komuniści myśleli, że stworzą wentyl i uda się im każdy rodzaj sztuki skanalizować. Na szczęście pomylili się, a w ten pozornie wąski zaułek z powodzieniem weszli muzycy toruńscy ze Sławkiem Wierzcholskim na czele tworząc „Nocną Zmianę Bluesa”. Metaforyka tej nazwy była jednoznaczna. Wkrótce menedżerem zespołu został Grzegorz Grabowski z Brodnicy, który w czasie studiów – prawo na UMK – związał się kulturą studencką, został długo przy niej, wrócił do Brodnicy tworząc Klub Muzyczny „Piano” w starym spichrzu nad Drwęcą, a za nim ciągnęli muzycy. Byli więc nad Drwęcą jak u siebie w domu. Obszernie o tym pisze m.in. Mariusz Szalbierz w wyjątkowej publikacji „Brodnica Blues”.
Mój kontakt z toruńsko-brodnickimi muzykami pochodzi z lat 1982-83, gdy pracowałem jako reporter w tygodniku „Kujawy” - gdy oprócz Sławka Wierzcholskiego – harmonijka, swoje refleksje o NZB przekazali wówczas Andrzej „Bruner” Gulczyński – kontrabas, Tomek Kamiński – skrzypce, Wojtek Gembala – slide guitar. Potem skład zespołu się zmieniał, a jaki jest dziś? Zobaczymy i posłuchamy na koncercie 1 lipca o godz. 20.30 w Brodnickim Domu Kultury.
Bogumił Drogorób
Fot. nocnazmiana.pl
Napisz komentarz
Komentarze