Inspiracją do tego felietonu był jeden z aforyzmów, z którego treścią całkowicie się zgadzam: „O tym, czym naprawdę jest wolność, wiedzą niestety tylko ci, co ją stracili”.
W każdym z nas jest potrzeba bycia wolnym. W rozmowach, na wieczorach artystycznych i na portalach coraz częściej pojawiają się teksty o wolności. O wolności słowa, zgromadzeń, o możliwości bycia sobą. Ważne, aby dążąc do wolności wciąż pamiętać cytat Tocqueville’a: moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka.
Urodziłam się w PRL-u
Niejednokrotnie, byłam świadkiem, a także osobiście doświadczyłam niesprawiedliwości tamtego systemu. Moje pokolenie doskonale pamięta jak wielkie było w nas pragnienie wolności. Brak przymusu, możliwość działania zgodnie z własną wolą i możliwością wyboru spośród wszystkich dostępnych opcji. Aby być wolnymi ludźmi musieliśmy wyrwać się spod reżimu Kremla. Marzyliśmy, żeby stać się częścią Zachodu, Unii Europejskiej, która jawiła się nam jako oaza wolności.
Udało się
Dzięki zabiegom papieża św. Jana Pawła II i „Solidarności”, pod wodzą Lecha Wałęsy, najpierw zrzuciliśmy z pleców Polaków jarzmo totalitaryzmu, a później, wśród rodzącej się demokracji i poczucia wolności stawaliśmy się częścią Wspólnoty Europejskiej, by ostatecznie w 2004 roku zostać jej pełnoprawnym członkiem. Złapaliśmy wiatr w żagle. Pomimo codziennych trudności był to piękny i pełen nadziei czas. Z Unii popłynął do Polski strumień pieniędzy. Zaczęliśmy nadrabiać wieloletnie zaniedbania i zapóźnienia. Budowaliśmy infrastrukturę drogową, remontowaliśmy i modernizowaliśmy szpitale, szkoły i zakłady pracy. Piękniały nasze domy i miasta. Otwarto dla nas granice. Mogliśmy swobodnie wyjeżdżać do pracy i po naukę oraz podróżować po Europie i świecie. Uważaliśmy, że tak będzie już zawsze. Okazało się, że niekoniecznie. Niewiele ponad dekadę od wstąpienia do Unii krok po kroku, często pod osłoną nocy, rozpoczęto zabieranie nam zdobyczy, z których byliśmy tacy dumni. Powoli zaczęliśmy tracić prawa i poczucie wolności.
Jesteśmy kruchą demokracją
Nie, to co Ameryka, której solidnego systemu praw wolności obywatelskich, podstawy każdej demokracji, nie był w stanie, choć bardzo chciał, zburzyć nawet Trump. W Europie, większość państw też ma mocno ugruntowaną demokrację i wartości. Niestety - moja Polska wespół z Węgrami próbują rozbić ten europejski ład. Unię, do której wciąż należymy, politycy władzy pokazują jako nieżyczliwego Polsce wroga i okupanta. Dziwne, bo skoro to wróg i okupant, to kim są pisowscy krzykacze z Europarlamentu, którzy tak chętnie i dobrowolnie biorą unijną kasę?
Wróg, czy przyjaciel
Odpowiedź jest prosta. Unia wymaga od rządu przestrzegania Konstytucji i praworządności. Wymaga likwidacji smogu, aby rocznie nie zabijał tysięcy Polaków. Ten rzekomy wróg domaga się też od naszych władz zaprzestania masowej wycinki lasów i puszcz. Każdy myślący człowiek wie, że Unia działa w interesie obywateli. Bo to nie czas na budowanie elektrowni węglowych, ani na wycinkę lasów i nie czas na zamykanie wolnych mediów. Ale to czas, aby przestać wmawiać Polakom, że Unia jest naszym wrogiem.
Gdy wydawało się, że siłą Polski będzie mądrość rządzących i kiedy spodziewano się, że władza otoczy się uczciwymi i mądrymi ludźmi, okazało się, że to wcale nie mądrość poparta doświadczeniem i wiedzą, a głupota, uzbrojona w bezczelność, cynizm i butę ma moc i nie wiedzieć kiedy, i dlaczego stała się najpotężniejszą siłą. Dawniej tylko głupcy dobrze urodzeni dostawali się do władzy. Dziś, aby rządzić nie trzeba ani korony, ani fortuny.
W Internecie przeczytałam i tak mi się to jakoś skojarzyło: „w krajach upadających, bandyci z podtekstem głupoty, mnożą się na korytarzach władzy”. Coś w tym jest.
Mimo to mam nadzieję, że mądrość zwycięży.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze