Słonecznikowe pola po horyzont, po jednej i drugiej stronie szosy – takie obrazki zobaczymy jadąc przez Słowację, Czechy, Węgry, Chorwację. W tamtejszej kulturze rolnej słonecznik stoi znacznie wyżej niż w Polsce.
W Polsce, według wniosków o przyznanie płatności bezpośrednich za 2020 r., powierzchnia uprawy słonecznika zwyczajnego wynosi ponad 8300 hektarów. Sporadycznie uprawy spotkamy w naszym regionie – powiecie brodnickim czy rypińskim. Ale do takich miejsc także można tam trafić. Owszem, budzą zdziwienie, zaskoczenie, oczywiście pozytywne.
Takie też emocje pozytywne towarzyszą krajobrazom ze słonecznikowym akcentem. Patrzymy na nie jednak pod innym kątem, nie szukając gospodarczych argumentów, raczej dominują emocje duchowe, artystyczne. I to jest zrozumiałe, ponieważ w Polsce słonecznik przeważnie występuje jako roślina ozdobna.
Oczywiście, dowiadujemy się, że słonecznik to roślina oleista, że z jej nasion mamy olej słonecznikowy, że pestki słonecznika najlepiej smakują gdy siedzimy na trybunach – na świeżym powietrzu - oglądając jakiś mecz, że służą one do produkcji margaryny, a jako tłuszcz techniczny ważny jest przy produkcji mydła, pokostu, lakierów. Wszystko to ważne, dla gospodarki, dla specjalistycznych przedsiębiorstw.
Mimo to w słoneczniku szukamy źródła innych, estetycznych przeżyć. Dlatego na hasło: słoneczniki, odzew jest tylko jeden: Vincent van Gogh. Generalnie – kochamy słoneczniki, i na polu, i w wazonie, i w sztuce.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze