Z Alicją Waligórski, malarką na szkle, rozmawiam o pasji, twórczości artystycznej i powrotach do miejsc przepięknych i wyjątkowych.
- W Brodnicy większość osób kojarzy panią z nazwiskiem panieńskim, Kędziora.
- Tak, to prawda. Bo choć urodziłam się i pierwsze lata wspaniałego dzieciństwa spędziłam na Pomorzu, to później moja rodzina, osiedlając się w Brodnicy, zmieniła tamto otoczenie na przepiękne Pojezierze Brodnickie. I to tu spędzałam młodość, nawiązywałam znajomości i przyjaźnie. Obecnie, po wielu życiowych wojażach znów zamieszkałam w Brodnicy. W mieście, do którego zawsze z utęsknieniem wracałam i jak na razie nic się w tym zakresie nie zmienia.
- Jak zaczęła się pani przygoda z malarstwem?
- Początek mojej twórczej drogi i zetknięcie się z kolorowym szkłem zaczął się już w szkole średniej, w Liceum Plastycznym w Poznaniu. Tam poznałam tajniki witrażownictwa i kolorowego szkła. Swoją wiedzę i umiejętności w kierunku sztuk artystycznych dalej zdobywałam na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Tam też uzyskałam tytuł magistra sztuki.
- Jak zdobywanie wiedzy, odkrywanie tajników i poznawanie nowych technik w pracy ze szkłem na panią wpłynęło? Teraz to jest bardziej pasja, czy wykonywany zawód ?
- Kolorowe szkło ciągle do mnie wracało. Gdziekolwiek zatrzymałam się na dłuższą chwilę zaraz pojawiał się epizod z malowaniem szkła. To zajęcie zawsze sprawiało mi niezłą frajdę. Czułam też, że za każdym razem, gdy się za to biorę wzbogacam moją twórczość o nowe doświadczenia. Od zdobienia szkła do śmielszych obrazów na nim. Od lat nic się w tym zakresie nie zmienia. Ze szkłem wciąż pracuję z pasją.
- Gdzie szuka pani inspiracji do swoich prac?
- Brodnickie zabytki i widoki naszego pojezierza były i są inspiracją dla wielu artystów, które od wieków utrwalane są w formie obrazów, grafik i fotografii, a nawet rzeźb i płaskorzeźb. Zawsze zachwycało mnie miasto Brodnica a w szczególności to, jak wyglądała kiedyś. Nadal pozostaję pod jej urokiem. Zbiór starych pocztówek zawartych w książce „Pozdrowienia z Brodnicy jakiej już nie ma. Brodnica na starych kartach pocztowych (1897 - 1948)", to tytuł ponad dwustustronicowego albumu, który urzekł mnie bez reszty i poniekąd ta książka stała się inspiracją do powstania serii malowanych talerzy przedstawiających „starą” Brodnicę, tę sprzed lat.
- Jakich materiałów używa pani do tworzenia swoich prac?
- Do wykonania tego zbioru poszukiwałam przede wszystkim ciekawych w formie i barwie talerzy, intuicyjnie pasujących do danego widoku. Materiały, którymi tworzę obrazy na talerzach, to dedykowane do malowania na szkle specjalne farby, które można wypalać lub używać „na zimno”- czyli bez wypalania. Cały proces wytworzenia takiego malunku ze względów technicznych trwa parę dni - do uzyskania odpowiedniego utwardzenia farby i konturu. Przy tworzeniu obrazu tą techniką, trzeba być zdecydowanym, gdyż farby do szkła nie lubią poprawek. Jeśli zdarzy się, że zniszczy się np. pierwszą zastygłą już warstwę, to wówczas trzeba całą pracę zacząć od początku.
- Dla kogo pani tworzy?
- Moimi odbiorcami są głównie osoby prywatne. Dla nich malunek często wykonuję na konkretne zamówienie. Ale zdarzało się także że i samorządy, myślę, że dla celów promocyjnych miasta i okolic, interesowały się moimi pracami.
- Czy gdzieś w Brodnicy można obejrzeć pani prace?
- Seria prac „ze starych pocztówek” powstała z myślą o wystawie. Niestety, między innymi przez pęd codziennego życia nie miała miejsca do dnia dzisiejszego i póki co zostaje w planach. Może w przyszłości, jak reszta z serii ( z ok.100 pozostało niespełna 50) nie znajdzie nabywców wśród koneserów sztuki. Obecnie kolorowymi i monochromatycznymi malunkami Brodnicy na talerzach można cieszyć oko w Studiu Aranżacji Wnętrz na ul. 700-lecia w Brodnicy.
- Dziękuję za rozmowę i życzę wielu ciekawych artystycznych pomysłów.
Rozmawiała: Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze