Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 19 marca 2024 04:28
Reklama

Galeria na skraju wsi

Galeria na skraju wsi

Płowęż,  niewielka wieś w gminie Jabłonowo Pomorskie, w powiecie brodnickim. To tu ponad dwadzieścia lat temu osiadł znany w Polsce i na świecie artysta, rzeźbiarz i malarz, Adam Jakub Matejkowski. Dziś w pracowni na skraju wsi tworzy razem ze swoją żoną Edytą. Ich kilkuletnia córeczka Zuzia także już sięga po farby i pędzle. 

Artyści zapraszają na niezwykłą podróż po meandrach sztuki w plenerze i w obiekcie zamkniętym.  Swoje podwoje otworzyła  Art Gallery-Płowęż. Tu nie trzeba stać w kolejce po bilet, ani sprawdzać programu wystaw. Wystarczy chcieć być w sercu sztuki, natury i blisko ludzi, tworzących sztukę. Tu każdego dnia można spotkać artystów, którzy podzielą się swoim postrzeganiem świata i swoją  wrażliwością. Tu także zaskoczy nas nie tylko niezwykła symbioza natury ze sztuką, ale także otwarcie się na drugiego człowieka i chęć dzielenia się pięknem, duchowością i swoim czasem. Darowanie czasu na rozmowę - dziś chyba niemodny ale jakże potrzebny trend w kontaktach międzyludzkich. To wszystko i dużo więcej możemy znaleźć w Płowężu.
Mój majowy pobyt, 
w tym wyjątkowym i gościnnym miejscu był pełen ekscytacji. Promienie słońca tańczące w  rzeźbach dopełniały piękna i doskonale wpisywały się  w urokliwą drogę wijącą się między łanami zbóż, a lasem, przed laty posadzonym przez artystę. Przechadzając się po tej nietypowej, bo stworzonej przez naturę galerii, można usłyszeć szum wiatru w koronach drzew i meandrach rzeźbiarskich struktur, także nacieszyć oczy cudownymi obrazami. Również tu, razem z haustem świeżego powietrza poprzez pryzmat miejsca i osób nabieramy nowego spojrzenia na sztukę.
Sporych rozmiarów rzeźby
tworzone  z betonu na konstrukcji metalowej z przeznaczeniem zarówno do przestrzeni publicznej, jak i prywatnej, zdają się być równie blisko ziemi, jak i nieba. Nie zawsze łatwo jest odgadnąć, co kryje się w tych  zamkniętych kształtach. Czy to kwiat, czy raczej tryskające znad ogniska płomienie, a może to promienie światła spadające zza chmur? Rzeźby są różne, ale łączy je jedno, wszystkie są bliskie  naturze, ziemi, kwiatom, drzewom i niebu. I jak większość prac obojga artystów mają swoją historię i emocje z nimi związane. Można je znaleźć w ciekawych opowieściach, snutych przez gospodarzy. Nie zdradzę zbyt wielu szczegółów, bo to miejsce zasługuje na to, aby je odwiedzić i osobiście zgłębiać tajemnicze dzieje obrazów, kapliczek i rzeźb. Mnie szczególnie zaintrygowała opowieść o przydrożnej kapliczce…
Moje przyjazdy do Płowęża
przebywanie w towarzystwie gospodarzy i rozmowy z nimi  coraz bardziej utwierdzają mnie o wyjątkowości tego artystycznego duetu.
Ona - urodziwa, młoda i  utalentowana absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.  Swoje prace wystawiała w kraju i za granicą. Oprócz malarstwa i rzeźby tworzy instalacje przestrzenne, zajmuje się również rysunkiem, fotografią i tkaniną artystyczną.  
- W swojej twórczości poszukuję przede wszystkim harmonii - opowiada  Edyta. - Ważny jest dla mnie sam akt twórczy. Postrzegam siebie jako jedność z rzeźbą, scalam się z nią, przenika mnie jej przestrzenność i powoli wkraczam w jej ażurowość. To właśnie ten proces liczy się w moim tworzeniu najbardziej. Spośród  dzieł Edyty  na mnie ogromne wrażenie wywarły prace z cyklu  „Pomarańczowo-niebieski świat mojego macierzyństwa”.  
On - doświadczony, z ogromnym dorobkiem artystycznym. Brał udział w wielu wystawach w różnych zakątkach świata. Prace artysty cieszą się dużym zainteresowaniem wśród koneserów sztuki, dla których dodatkowym walorem jest ich unikatowość. W pracowni można  spotkać kolekcjonerów jego oryginalnych rzeźb, którzy przyjeżdżają tu, aby uczestniczyć w procesie tworzenia. Gospodarz Galerii z nostalgią  wspomina zajęcia z seniorami i z młodzieżą, także studentami, gdy był wykładowcą na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Interesująco nawiązał też do odpowiedzi na pytanie dlaczego tworzy? 
- Jestem artystą, zawodowcem – mówi. - Lubię moją pracę i cieszy mnie  każdy szczegół i czas tworzenia. Pomysły czerpię z życia, z codzienności. Gdy mieszkałem na terenie dawnego getta, rzeźbiłem Żydów. Zbiór tych prac zaowocował wystawą w Izraelu, tam też zostało sporo moich rzeźb. Kiedy chodziłem na pielgrzymki, malowałem święte obrazy do domów. Teraz, gdy z rodziną mieszkam na wsi, maluję i rzeźbię uczucia w abstrakcyjnych formach podglądanych w otaczającej mnie naturze. To co dzieje się tu i teraz jest dla mnie najważniejsze. Pozwala mi to realizować moje pasje i pracować nad szczęściem. To ma dla mnie swoją olbrzymią wartość.
Zmęczeni spacerem
po urokliwych zakamarkach posiadłości, gdzie nawet w najmniej spodziewanych miejscach można dostrzec prace plenerowe artystów, aby podsumować dzisiejszy pobyt  siedliśmy, ze szklaneczką lemoniady. W ogromnej galerii i w otoczeniu licznych prac gospodarzy i Zuzi, wciąż  rozmawialiśmy o sztuce, emocjach przy tworzeniu i o zwyczajnej codzienności. 
Malarstwo i rzeźba jest sztuką patrzenia i opowiadania. Ale w przestrzeni pomiędzy jednym a drugim jest twórca, jego emocje, wrażliwość, wspomnienia, zdziwienie i rozczarowanie. Proza życia. Oboje artyści mówią o fascynacjach i marzeniach twórczych,  które często jak ptaki szybują do chmur. Jednak ten świat duchowy musi wracać  na ziemię. Ściąga go zwykła codzienność. Rodzina, dom, dzieci, sprzątanie, rachunki. Ale to z marzeń powstają piękne dzieła Edyty i Kuby, które czekają w Art. Gallery Płowęż dostępnej (to ważne), po uprzednim telefonicznym umówieniu. Przez telefon można także poznać ofertę i ceny. 
Zadzwoń: +48 602 259 360, +48 508 626 764

Tekst i fot. Wiesława Kusztal


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 09.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 08.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 07.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 07.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama