Wróble i Internet ćwierkają, że coraz więcej osób, aby nie podnosić sobie ciśnienia, ucieka od polityki. Pewnie słusznie, bo co istotnego w nasze życie, poza nerwami, wnoszą pełne buty i niekompetencji teatrzyki przed kamerami? Z jednej strony mówią o nieudolności ekipy rządzącej, a z drugiej opowiadają o jej sukcesach. Choć doświadczenie mi podpowiada, że tak z dnia na dzień nie da się od tego uciec, to dla własnej zdrowotności próbować warto.
Podążając tropem optymizmu
ja także chciałabym przelewać na papier więcej otuchy i radości. Bo ile można pisać o niewidzialnych zwycięstwach władzy, których w realu, mimo propagandy sukcesu nie widać. Ale widać, że władza nie radzi sobie w wielu kluczowych dziedzinach, także w walce z pandemią. To, że są kłopoty pokazuje statystyka. Mamy jeden z najwyższych na świecie i najwyższy w Europie, wskaźnik umieralności na Covid 19. Gdzie tu jest sukces? Chyba, że w rozwoju firm pogrzebowych, a to zdaje się nie jest powód do dumy.
Takie same sukcesy jak w walce z Covid rządzący odnieśli stawiając elektrownię w Ostrołęce. Teraz chełpią się budową C P K, który pod względem powierzchni ma być jednym z największych na świecie. W tyle zostawi port lotniczy w Pekinie, Kairze czy w Chicago, a ze względu na przepustowość sięgającą 45 mln pasażerów rocznie, nasz port ma uplasować się w europejskiej czołówce. Budowa ma ruszyć w 2023 roku, ale kasa dla inwestycji już płynie wartkim strumieniem. Horała, Pełnomocnik Rządu ds. CPK nie mówi jakie są koszty działania spółki, ale daje do zrozumienia, że są to miliony, bo jej praca tyle jest warta. Zwłaszcza, że głównie pracują tam swoi. Media ustaliły, że nowy członek zarządu, były asystent w biurze poselskim Horały, Patryk Felment, zajmie się wizerunkiem portu i marketingiem za 44 tys. zł. pensji. Żyć nie umierać, jeszcze nic nie działa, a kasa już im się po prostu należy.
Ale to nie wyrzucane w błoto, na nietrafione inwestycje ogromne pieniądze, które w tej chwili idą już w miliardy, spędzają sen z powiek wielu ludziom. To obok ogromnej umieralności Polaków w czasie pandemii martwi stan naszej praworządności, a dokładnie jej brak. Już Jean de La Fontaine pisał, że:
„Lepszy na wolności kąsek lada jaki…”
Niepostrzeżenie, każdego dnia wolność coraz bardziej nam się kurczy. Jej zagrożeniem są wciąż nowe prezenty od władzy, czyli od nas. Do 13 i 14 emerytur i różnych + dochodzą suweniry w podatkach, na które niestety znów świat pracy musi się zrzucić,
bo jakby na to nie patrzeć, dla wielu to nie praca jest podstawowym źródłem dochodu, a umiejętne stawianie krzyżyków na karcie wyborczej. Ale finanse to tylko część problemu, z którym prędzej, czy później można sobie poradzić.
Gorzej, gdy całkiem zabraknie praw obywatelskich i ludzi, którzy będą ich bronić i przestrzegać.
Jest się czego bać
Po oglądaniu, często żenujących spektakli w wykonaniu sędziów, jak ten z Olsztyna, pupilek władzy, który albo publicznie drze dokumenty, albo mówi, że wyrok sądowy, to spór kompetencyjny, czy po wystąpieniach mgr Julii Przyłębskiej, albo czytaniu tweetów panny Krysi, nie mówiąc już o naszym wash and go ministrze i prokuratorze generalnym w jednym, zadaję sobie pytanie, kiedy prawnikom spod znaku ZZ zabierze się możliwość robienia z wymiaru sprawiedliwości teatru groteski. Bo jak inaczej nazwać to co za sprawą władzy dzieje się w sądownictwie. Często serwuje się nam wypowiedzi prokuratorów, sędziów, prawników i wilczków, pożal się boże ministra sprawiedliwości, które są w sprzeczności z prawdą i praworządnością. A naprzeciwko ich wszystkich staje
sędzia Igor Tuleya,
szykanowany, odsunięty od sądzenia, bo zgodnie z prawem, śmiał pokazać obywatelom, przekręty większości sejmowej. Sędzia niezłomny, symbol naszej polskiej nieuleczalnej perspektywy. Nasza nadzieja.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze