O kronikach można długo i barwnie – opowiadać, opisywać, muzykę komponować, wyśpiewywać. Kroniki zawsze przechodzą do historii, stają się wyjątkowym materiałem dla badaczy różnych zjawisk – nie tylko lokalnych czy regionalnych, socjologicznych czy historycznych, są bowiem dokumentem, czasami jedynym zapisem.
Sięgając daleko, wśród kronik nam znanych, możemy odwołać się choćby do dzieła Galla Anonima, czy Wincentego Kadłubka, o Janie Długoszu nie wspominając. W połowie lat 60. minionego wieku Ewa Demarczyk zaśpiewała, tak jak to ona potrafiła, niezwykle dynamicznie, wspaniałą „Balladę o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego”, wykorzystując twórczo dzieło Galla Anonima. Kronikarskie dzieła były inspiracją dla malarzy, rzeźbiarzy, twórców sztuk plastycznych, pisarzy. Znamy kroniki baśniowe, wyjątkowe w swoim charakterze i formie. Baśniowym kronikarzem jest przecież Koszałek Opałek krasnal z powieści Marii Konopnickiej.
Znamy też kroniki bardzo lokalne, bywa że wierszem pisane, związane z działalnością rozmaitych organizacji, instytucji, stowarzyszeń. Sięgając blisko o jednej z nich chciałbym opowiedzieć. Prowadzona od kilkunastu lat ilustruje codzienność Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Od Nowa” w Brodnicy, grupującego panie dotknięte chorobą onkologiczną, Amazonki, a także osoby mające rozmaite problemy natury ortopedycznej, dla których zrobienie kilku kroków to spory wysiłek.
Kronikę brodnickiego stowarzyszenia rozpoczęła prowadzić Ania Glabiszewska z Szabdy, mająca spore doświadczenie z działania w kole gospodyń wiejskich. Po niej rolę kronikarską przejęły Hania Łukaszewska i Genia Stawiak, natomiast od ponad dziesięciu lat niezwykle aktywnie w dokumentację działania „Od Nowy” zaangażowała się Czesława Szymaniak - Schuetz.
Przyznajmy, że prowadzenie kroniki, to żmudna robota, w jakimś stopniu porównywalna z pracą archiwisty. Można bowiem przejmować różne dokumenty i opisywać je w kronice, można korzystać z fotografii, podpisując je krótko, można wycinać informacje prasowe i wklejać je, można każde wydarzenia wzbogacać relacją, komentarzem, można wybrane sytuacje gloryfikować wierszem, dowcipną puentą.
Dzieje się tak, gdy pieczę nad kronikarską treścią i formą sprawują takie osoby jak wspomniana już Czesława Szymaniak - Schuetz. Kronika jej stowarzyszenia, którego także jest członkinią, tętni życiem, pogodą ducha, szczerością, subtelnością, wzruszeniem. Przeglądając karty z poszczególnych dni, miesięcy i lat, nie trzeba specjalnej wyobraźni by zobaczyć świat w tym miejscu, który jest opisywany, poczuć zapach przyrody, kwiatów, usłyszeć szum morza, fal, posłuchać ciszy nad jeziorem, poznać niepokój lasu, podziwiać barwy zachodzącego słońca, zakochać się w łanie zbóż i blasku gwiazd, w zapachu siana pachnącego snem. Tych doznań sami nie potrafimy opisać, czyni to z niezwykłym taktem i miłością Czesława Szymaniak – Schuetz, mieszkanka Brodnicy.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze