- Gdzie wicepremier od bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński? W tym momencie to na nim spoczywa pełna odpowiedzialność za dzisiejsze wydarzenia na ulicach Warszawy. To on bezpośrednio odpowiada za nadzór nad służbami - napisał w na Facebooku prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Pytanie cyniczne, złośliwe, tendencyjne, żeby nie powiedzieć prowokacyjne. Przecież każde dziecko wie, że człowiek, który w marszu nie idzie na kamasz, nie uczestniczy w takim wydarzeniu i to jest fakt. Nie może zatem brać odpowiedzialności za jakiekolwiek bezpieczeństwo! Nie rozumiem tego pytania.
Co innego gdy składa kwiaty pod pomnikiem na Placu Piłsudskiego, z okazji kolejnej miesięcznicy katastrofy lotniczej pod Smoleńskiej a miało to miejsce dzień wcześniej 10 listopada. Na czas złożenia kwiatów przez polityków PiS oraz wicepremiera do spraw bezpieczeństwa, Plac Piłsudskiego został zamknięty dla ruchu, otoczony kordonem policji i żandarmerii wojskowej. I to jest działanie właściwe, nikt nie ma prawa się pętać po placu, jeździć na deskorolce, hulajnodze, na dodatek elektrycznej, na snowbordzie czy skuterze wodnym.
Jeżeli ktoś pyta, w tym przypadku prezydent Warszawy, gdzie jest wicepremier od spraw bezpieczeństwa, to robi to nie tylko cynicznie, ale też żartobliwie, chcąc ośmieszyć wicepremiera, byłego premiera, aktualnego posła i – co najważniejsze – prezesa partii rządzącej. On bowiem nieustannie daje dowód swojej troski o bezpieczeństwo i to nie w jakimś ogólnym, patetycznym ujęciu, ale w sposób bardzo widoczny, nawet z ulicy. Przykład pierwszy z brzegu - jako mieszkaniec Żoliborza, zadbał o bezpieczeństwo swoich najbliższych sąsiadów z ul. Mickiewicza. Żeby mogli sobie spokojnie mieszkać, żeby nikt im nie przeszkadzał wieczorami w oglądaniu telewizji, nie wrzeszczał, nie tańczył, nie gwizdał, nie trąbił. Wystarczyło, że wicepremier pomyślał o takim zagrożeniu, a już pojawiły się radiowozy, przycupnęły skromnie przy ul. Mickiewicza na Żoliborzu i żaden cham mordy już nie drze, przede wszystkim zdradzieckiej mordy.
Postępowanie wicepremiera od spraw bezpieczeństwa – tylko na tym przykładzie, a jest tych przykładów więcej, zliczyć nie sposób – zadaje kłam temu, że jest to facet chory z nienawiści, że jest tchórzem, obawia się własnego narodu i takie tam bzdury. Uważam, że jest absolutnie społecznikiem, z obywatelską inicjatywą, wrażliwym na dobrosąsiedzkie relacje, lubi ludzi, ma też swoje towarzyskie odkrycia. Każdy samorządowiec – i to w całym kraju, bo taki przekaz stąd idzie - powinien uczyć się i brać przykład z działań człowieka, który ma tyle ważnych rzeczy na głowie, a jednak nie zapomina o bezpieczeństwie na ul. Mickiewicza, na warszawskim Żoliborzu.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze