Na terenie Jabłonowa, Brodnicy i okolic od lat używało się specyficznego rodzaju słów, określeń i stwierdzeń o regionalnym zasięgu. Nazwijmy to naszymi regionalizmami. Słownictwo to używane jest zresztą do dziś.
Pamiętam, że mówili tak zazwyczaj ludzie starsi. Dzięki temu, że miałem z nimi kontakt, udało mi się poznać te słowa, a następnie zebrać po to, aby ocalić od zapomnienia.
Już w szkole podstawowej dowiedziałem się, że mieszkańców terenów położonych na południe od Brodnicy nazywano „Antkami” „bosymi Antkami” lub „kongresiakami”. Określenie to nie było komplementem. Słyszałem też formę „Antole” lub powiedzenie „jak u Antoli”.
Kilka lat później na lekcji historii w I ogólniaku w Brodnicy nauczyciel historii powiedział, że granicą, która oddziela nas od „kongresiaków” jest maleńka rzeczka Pisiak, która przepływa gdzieś między Brodnicą a Rypinem. Podobno można było czasem usłyszeć powiedzenie: „Za Pisiakiem mieszkajo kongresioki”.
Wymienię teraz dla przykładu kilka ciekawszych słów, przy czym podzielę je na grupy. Na początek może czasowniki wraz z tłumaczeniem na język powszechnie używany: podziakać (rozdrabniać np. widelcem ugotowane ziemniaki), futrować (karmić), hajcować (palić w piecu kaflowym), jadowić się (złościć się), kiejtrować (przebywać poza domem dla rozrywki), lofrować (brać udział w zabawach, spotkaniach), odfertykować (zakończyć coś np. relacje z kimś), ostrugać (obrać ze skórki np. jabłko), podsztycować (podeprzeć podpórką, czyli „sztycą”), uciułać (zaoszczędzić na coś), ukwaknąć się (usiąść wygodnie), wtrynić (wcisnąć coś komuś), zebuć (zdjąć), zgapieć (zmizernieć, podupaść), zorgować (starać się o coś, zbierać coś), żagować (ciąć drewno piłą ręczną).
Teraz rzeczowniki, których jest chyba najwięcej, ale wymienię tylko kilka: badziewie (coś złej jakości), bania (dynia), bigiel (wieszak na ubrania), obcęgi (szczypce do wyciągania gwoździ), chochla (duża łyżka do nalewania zupy), cug (ruch powietrza w piecu i w kominie), dekielek (pokrywka jakiegoś naczynia), drabka (drabina), fyrtel (okolica), gleń (ukrojony kawałek chleba), grapa (garnek), guła (indyczka), jubel (bałagan), kachel (kafel), kachlak (piec kaflowy), kereja (za duża spódnica), klamot (coś zepsutego), landara (coś bardzo dużego), plata (powierzchnia pieca kuchennego), prympel (bąbel), pendel (tobołek), szałerek (drewniany budynek służący do przechowywania drewna), szruber (szczotka ryżowa), sztyca (podpórka), żaga (piła ręczna do cięcia drewna).
Kolejna grupa to wyrazy związane z ludźmi i ich zachowaniami: balwierz (fryzjer), bamber (bogaty rolnik), frechowny (złośliwy), listowy (listonosz), lofer (człowiek myślący tylko o rozrywkach), luj (chuligan), ryfa (wredna, surowa kobieta), szpetny (brzydki), zorgowny (zaradny).
I na koniec wyrazy, które trudno zakwalifikować do jakiejkolwiek grupy: fertyk (koniec), fest (mocno), ino (tylko), małowiele (trochę, niedużo), tamój (tam), widny (jasny).
Na zakończenie można zapomnieć o słynnym „jo”. Wyraz ten ma różne znaczenie, w zależności od sytuacji i może oznaczać: zdziwienie (jooo?), aprobatę (jo!), rozczarowanie (no joo…), niedowierzanie (jo, jo), nieprzekonanie (nie, jo?!), prośbę o potwierdzenie faktu (jo?) lub potwierdzenie faktu (no jo).
Tomasz Wójtowicz
fot. Pixabay
Napisz komentarz
Komentarze