Fani pitbike'ów z Brodnicy doprowadzili do budowy toru. Powstaje on w miejscu, gdzie przed laty odbywały się wyścigi wraków. Wkrótce nastąpi symboliczne otwarcie obiektu.
Tor przy ul. Orlej w Kominach, tuż za rogatkami Brodnicy, powstaje dzięki zaangażowaniu Marka Gutmańskiego. Kilka lat temu podczas Grand Prix na żużlu w Toruniu, przy Motoarenie odbywały się pokazy pitbike'ów. To rodzaj małego motocykla, potocznie nazywane mini crossami, które nadają się zarówno do jazdy na asfalcie, jak i terenowej.
- Mój syn się wtedy przejechał i bardzo mu się spodobało. Na mnie również to zrobiło wrażenie i zacząłem się interesować tymi pojazdami - mówi Marek Gutmański, administrator budowanego toru. - Nie były to wówczas popularne motocykle w Polsce, ale wreszcie udało się kupić używaną "osiemdziesiątkę". Syn jeździł po podwórku. Po jakimś czasie pojechaliśmy też na tor do Głażewa, gdzie ten sport wciągnął nas na dobre. Od połowy ubiegłego sezonu zaczęliśmy pierwsze starty.
Treningi prowadził Karol Kruszyński z Torunia, zawodnik Jastrzębia Lipno. On również będzie odpowiadał za szkolenie narybku w Brodnicy.
Michał Gutmański, syn Marka, z racji wieku mógłby startować w niższej kategorii, ale ze względu na pojemność motocykla, którego się dorobił - 120 cc - jeździł z rywalami starszymi o 2-3 lata. - Mimo to radził sobie przyzwoicie, plasując się w środku stawki w grupie blisko 20 zawodników. Siódme miejsce było dużym sukcesem - relacjonuje Marek Gutmański.
W Głażewie Marek spotkał Łukasza Pawlikowskiego z toruńskiego Otopitu, jednego z promotorów tej dyscypliny w Polsce. Okazało się, że w regionie są ludzie, którzy również bawią się w jazdę na pitach. To zmobilizowało Marka do poszukiwań miejsca na tor. Do finalizacji przedsięwzięcia koniecznie też było sformalizowanie się grupy zapalonych motocyklistów. Wspólny język odnaleźli z Brodnickim Stowarzyszeniem Pojazdów Zabytkowych, gdzie na bazie fanów pitów zawiązała się sekcja sportowa.
- W poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na tor rozmawiałem z wieloma samorządowcami: wójtami, starostą. Wytypowaliśmy dwa miejsca, ale to tutaj, gdzie kiedyś odbywały się wyścigi wraków - udało się porozumieć z właścicielami - mówi z dumą Marek Gutmański.
Projekt pod nadzorem trenera Mirosława Kowalskiego realizuje firma Mariusza Czajkowskiego, Zakład Usług Wodno-Wodociągowych.
- W stosunku do Europy mamy w Polsce bardzo mało torów. Takie obiekty powinny być dosłownie w każdym mieście - mówi Mirosław Kowalski, trener. - Tak jest we Włoszech, w Hiszpanii. I potem Włosi mają Cairoliego, Holandia - Herlingsa, a Belgia - Evertsa, mistrzów świata w motocrossie. Na szczęście, w Polsce obserwuję trend wzrostowy. Od jakichś pięciu lat torów jest coraz więcej. Super, że się postaraliście o taką miejscówkę: blisko jest stacja benzynowa, a daleko od zabudowań mieszkalnych. Tor, który tutaj powstaje będzie bezpieczny. Jednak z pewnością będzie on ewoluował, zmieniał się. Bo budowa toru nie kończy się wraz z jego usypaniem. To jest proces ciągły.
- Ten sport poparty jest ogromnym treningiem ogólnorozwojowym. Wydolność, jaką muszą mieć zawodnicy, jest porównywalna z koszykarzami, czy triathlonistami – dodaje Mirosław Kowalski.
Wkrótce nastąpi symboliczne otwarcie, a stowarzyszenie czeka na młodych zawodników, już od 5. roku życia. - Mamy sponsora, który prosi o anonimowość - przyznaje Marek Gutmański. - Rozmawialiśmy z wieloma darczyńcami, ale część z nich ze względu na sytuację związaną z koronawirusem się wycofuje. Jesteśmy jednak dobrej myśli.
Tekst i fot. Paweł Kędzia
Napisz komentarz
Komentarze