Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 23:51
Reklama

Pod kapelusza. Plany i marzenia 

Pod kapelusza. Plany i marzenia 

Przełom roku to bardzo specyficzny okres. Z jednej strony święta, spotkania z rodziną i znajomymi, radosny czas pozwalający wrzucić na luz. Z drugiej - co tu dużo mówić, analizujemy  to, co przeżyliśmy, co spotkało nie tylko nas i naszych bliskich, ale także jaki był to rok dla Polski i świata. Bez względu na wszystko strzelające korki, od mniej lub bardziej prawdziwego szampana, fajerwerki i zegary oznajmiły, że zaczął się Nowy Rok. Jego początek, to nie tylko czas radości i zadumy nad tym co minęło, ale  głównie nad tym, co nas czeka. Do napisania tego felietonu skłoniła mnie  rozmowa z przyjaciółmi podczas sylwestrowej nocy  i dyskusja na jednym z portali społecznościowych.

Tak się jakoś dziwnie utarło, 
że w bliżej nieokreślony, acz magiczny sposób zmiana kartki w kalendarzu z ostatniego dnia grudnia na pierwszy dzień stycznia Nowego Roku, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ma  zmienić  również nasze przyzwyczajenia i nawyki. I od tej pory będziemy już żyć  według  najpiękniejszego scenariusza żywcem  ściągniętego z Insta Story. Zaczniemy biegać, lub ćwiczyć na siłowni, będziemy zdrowo się odżywiać i wysypiać.  Schudniemy, zrobimy badania lekarskie i poświęcimy więcej czasu dzieciom, albo wnukom, lub wręcz odwrotnie,  to sobie damy więcej swobody na różne sprawy. No i jeszcze będziemy systematycznie uczyć się obcego języka,  czytać Olgę Tokarczuk, odwiedzać filharmonię itp. Niestety tak to nie działa. Sami  dobrze o tym wiecie. 

Zmiany bywają konieczne

wyzwania też, ale czy takie wymuszone  rozpoczynającym się Nowym Rokiem mają sens? Podziwiam osoby, które konsekwentnie trzymają się postanowień noworocznych, ale szczerze mówiąc, w moim otoczeniu nie ma ich wiele. Jedna z Internautek napisała: „Mój znajomy, właściciel jednego z warszawskich klubów fitness mówi, że w styczniu co roku sprzedaje rekordową liczbę karnetów – także tych długoterminowych. Na początku roku klub pęka w szwach, ale w lutym ludzi już ubywa. Zapewne dlatego, że ich zapał mija jeszcze przed końcem karnetu”. W podobnym duchu wypowiada się dietetyczka, u której w styczniu zapisuje się wiele chętnych do zrzucenia kilku kilogramów, ale po kilku tygodniach tłoku nie ma. Wygląda na to, że po miesiącu, skrupulatnie zapisane noworoczne  postanowienia zmieniają się w wyrzuty sumienia. I zamiast pomagać, działają stresująco. Przyczyn niepowodzenia może być wiele. Nie wystarczyło nam wiary w sukces, albo silnej woli i determinacji. Pół biedy, gdy niezrealizowane postanowienia dotyczą nieistotnej sprawy. 

Chcieć, to móc

Ktoś, kto od zawsze odżywiał się niezdrowo, nie zacznie nagle popijać zielonego smoothie, albo inny ktoś, kto godzinami siedział na kanapie  i oglądał seriale nie będzie od zaraz ćwiczyć na siłowni i czytać Konstytucję. Chociaż i ćwiczyć i czytać Konstytucję warto zacząć bez zbędnej zwłoki. Jeśli  chcemy w Nowym Roku,  poczynić w swoim życiu jakieś konkretne zmiany, nie należy z tego rezygnować. Wystarczy pamiętać,  że nie da się radykalnie pozbyć starych przyzwyczajeń i nawyków tylko dlatego, że się to zapisało w postanowieniach. Zrozumienie tej prawdy potrafi zająć nawet kilka lat. Mimo różnych trudności wiele osób nie poddaje się i dalej próbuje. Chwała im za to. W kwestii realizacji planów, spece od naszej psychiki podpowiadają, że najlepiej wytyczyć sobie jakiś wyraźny cel i do jego realizacji znaleźć prostą drogę. Ułatwieniem może być działanie w grupie. Aby osiągnąć sukces eksperci sugerują wybranie lidera, który pozostałych będzie mobilizował do działania. Bo w tym życiu chodzi o to, aby chciało się chcieć, i to nie tylko w kwestii odchudzania. Przed nami wiele trudnych, ale możliwych do zrealizowania celów. A drogą do sukcesu powinno być wspólne  działanie. Życzę Państwu i sobie realizacji planów.

Wiesława Kusztal
 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 09.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 08.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 07.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 07.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama