Utrwalił się, nie wiadomo dlaczego – w osobie posła Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS i Prezesa Polski - obraz człowieka przestraszonego, pełnego kompleksów, z którego twarzy bije zagubienie, niechęć do kogokolwiek, obawa o śmieszność. Sam uległem takim wrażeniom. Nic bardziej mylnego – muszę przyznać się do błędu.
Jarosław Kaczyński to człowiek z poczuciem humoru, z wyrafinowanym dowcipem, sięgającym czasów i poziomu niezapomnianego „Salonu Niezależnych”. Wystarczy, że prezes Prawa i Sprawiedliwości, poseł polskiego parlamentu mówi: „Nikt nie może stać ponad prawem” już padam ze śmiechu, walę do parteru, na podłogę, nie mogę złapać oddechu. A towarzystwo przy stole, polewając następną kolejkę wody z kranu z cytryną i listkami mięty, jeszcze dokłada: posłuchaj jeszcze raz! I odtwarzają wątek. Na nieszczęście puszczają na cały głos, przez dwie wieże - stojące w kątach pokoju gościnnego - z głośnikami jak podczas koncertu Rolling Stonsów w Warszawie (rok 1967).
Na moje nieszczęście, bo wpada sąsiad-policjant z drugiego piętra, zbiera mnie z podłogi, wiezie na dołek i robi mi sprawę. Za zakłócanie ciszy nocnej. Dorzuca stanowczo: „Nikt nie może stać ponad prawem. Nawet sąsiad”. I jak tu się nie śmiać!
(BD)
Napisz komentarz
Komentarze