Najwyższe wojewódzkie odznaczenia, Medale Marszałka Województwa Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano-Pomeraniensis, odebrała dziś para prawdziwych bohaterów – Jolanta Piszczatowska z Grabówca w powiecie brodnickim i Piotr Majewski z Dębowej Łąki w powiecie wąbrzeskim, którzy ryzykowali życie ratując porażonego prądem rolnika.
- Doskonale zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa, na jakie się narażają. Zminimalizowali je, dopełniając wszelkich zasad postępowania w tego rodzaju przypadkach. Niestety, tragedii, która stała się także ich udziałem, nie udało się uniknąć. Za swoją postawę zapłacili wysoką cenę – cierpienie, operacje, długa rehabilitacja, trauma psychiczna. Chylę czoło przed ich odwagą i poświęceniem – mówi marszałek Piotr Całbecki.
Maj 2018, wieś Grabówiec koło Nieżywięcia. Pani Jolanta – rolniczka prowadząca wspólnie z mężem gospodarstwo nastawione na hodowlę świń - pracuje w ogrodzie. Kiedy w pewnym momencie prostuję się nad grządką z garścią sadzonek w ręce, widzi sąsiada leżącego obok ciągnika, którym przed chwilą objeżdżał swoje pole. Krzyczy do męża, że coś się stało, oboje biegną w kierunku poszkodowanego. Dołącza do nich Piotr Majewski, właściciel firmy remontowo-wykończeniowej, który akurat kładzie u nich płytki.
Szybko staje się dla nich jasne co się stało: wysokie ramię maszyny rolniczej zaczepiło o zwisający nisko kabel przebiegającej nas polem linii wysokiego napięcia. Napięcie w takiej linii to więcej niż 1000 woltów. Kiedy sąsiad wysiadł z ciągnika ten prąd go poraził – upadł i stracił przytomność, przestał oddychać, jego serce przestało bić. Wypadek spowodował automatycznie wyłączenie prądu, jak się okazało później, w całym powiecie. To dzięki temu poszkodowany miał jeszcze szansę - pani Jolanta, jej mąż, pan Piotr i córka sąsiada, która także szybko do nich dołączyła, mogli do niego podejść, ułożyć bezpiecznie i rozpocząć reanimację.
Telefonicznie informują służby energetyczne o wypadku – by nikt stamtąd nie próbował przywrócić napięcia w uszkodzonej linii – i wzywają karetkę pogotowia. Gdy pani Jolanta i pan Piotr wciąż walczą o życie nieprzytomnego, mąż pani Jolanty biegnie do drogi by zobaczyć co z karetką, a córka sąsiada na chwilę wraca do pozostawionych w domu dzieci. Prowadzona fachowo akcja resuscytacyjna zaczyna właśnie przynosić efekty - sąsiad zaczyna oddychać, jego klatka piersiowa unosi się raz za razem. I nagle – błyskawica na kablach! Wiele kilometrów od Grabówca ktoś przywrócił prąd w uszkodzonym odcinku sieci.
Pani Jola i pan Piotr nie mogą pamiętać co stało się potem. Oboje obudzą się dopiero wiele tygodni później, w szpitalach. Poważnie poparzeni (ich ciała zapaliły się od przepływającego przez nie prądu), po długim leczeniu i rehabilitacji uczą się żyć po tej ciężkiej traumie. Reanimowany sąsiad nie przeżył. Męża pani Jolanty zabrała wkrótce potem postępująca w piorunującym tempie ciężka choroba.
(bd)
Napisz komentarz
Komentarze